>

wtorek, 12 lipca 2016

Mądry Polak po szkodzie...


Czy kojarzycie przysłowie "mądry Polak po szkodzie"? Otóż - właśnie kilka dni temu miałam okazję doświadczyć, ile prawdy znajduje się w tych czterech słowach. Opowiem Wam historię, która minimalnie zmieniła moje spojrzenie na świat.

Spotkanie z przyjaciółkami to świetny czas, kiedy można zwierzyć się komuś ze wszystkich historii swojego życia. Nie przejmujesz się - czy rozmazał Ci się makijaż czy zaplamiłaś bluzkę - będąc wśród swoich. Potrafisz śmiać się z nimi całymi dniami i zapominasz o wszystkich problemach. Właśnie taki błogi stan przeżywałam przez kilka dni  - podczas nocowania u mojej najlepszej przyjaciółki.
Pech chciał, że jeden z tych dni zakończył się dla mnie nieco mniej korzystnie. Idealna pogoda, aby coś porobić na zewnątrz - zmusiła nas do wyjścia na spacer. Ależ nie taki najnormalniejszy! Panna Racjonalna  założyła rolki, sama dostałam w rękę deskorolkę, zaś Panna Refleksyjna postanowiła się przejść wraz ze słuchawkami. Z racji, że przebywałyśmy na niezbyt ruchliwej ulicy - postanowiłyśmy się na nią udać. Samochód pojawiał się w zasięgu naszego wzroku średnio raz na kilka minut, aczkolwiek często znikał w którymś z garaży domów. Cieszyłyśmy się wakacjami i upałem, który urozmaicał nam każdy dzień. Jak na gimnazjalistki przystało zrobiłyśmy sobie kilka zdjęć, które wyszły naprawdę nieziemsko. Polne widoki sprawiają, że gdy tylko na nie spojrzysz - ogarnie Cię spokój (gwarantuję!). Nastał jednak moment, kiedy powoli poczułyśmy, że zmęczenie daje się we znaki. Postanowiłyśmy wrócić do domu i obejrzeć jakiś interesujący film z gatunku: horror. Poczułam jak wiatr muska mnie w twarz. Zaczęłam nabierać coraz większej prędkości. Poczułam, że  tracę kontrolę nad szybkością i postanowiłam zeskoczyć. Jednak właśnie wtedy zauważyłam przed sobą pędzący samochód. Starałam się nieco przechylić, aby ciężar ciała spowodował zmianę kierunku deskorolki. Niestety - to był moment, kiedy deska przejęła kontrolę. Nieustannie z tą samą prędkością leciałam prosto na nierówną, chropowatą drogę. Na szczęście zdążyłam wyciągnąć ręce, które zamortyzowały upadek. Kiedy otworzyłam oczy, leżałam już na ziemi. Wyszedł niezły komizm sytuacyjny, bo kilka chwil temu śmiałam się mówiąc, że dotrę chyba pierwsza do domu - skoro deskorolka tak szybko mknie. Także moją pierwszą reakcją był śmiech. Jednak kiedy wstałam poczułam ogromny ból prawej części ciała. To właśnie na nią upadłam. Ból wywołał u mnie łzy. Wtedy również zaczęło ogromnie mocno piec mnie kolano i dłonie. Obdarte ze skóry. Dopiero teraz kilka metrów ode mnie przejechał owy samochód. Dziewczyny stały dalej i pękały ze śmiechu. Zawołałam je.

Pomimo tej sytuacji nic nie zepsuło reszty dnia. Świetnie spędziłyśmy czas!

Zdecydowanie tego dnia nie dominował u mnie intelekt, bo nie potrafiłam odpowiednio połączyć faktów ani wyciągnąć logicznego ciągu przyczynowo-skutkowego. Jednak - kiedy jest najlepszy czas na popełnianie błędów jak nie w wieku nastoletnim? Człowiek uczy się na błędach i zdecydowanie wyciągnę najtrafniejsze wnioski z tej przykrej sytuacji.  Najpierw pomyśl, dopiero potem zrób.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz